"Wisła, trawka, ludzie, muzyka, przyszności, leżaczki, luz, słońce, a czasem nawet deszcz."
Takie zdanie widnieje w dziale informacje na stronie nowego miejsca spotkań w Krakowie pod ładną nazwą Przystań Na Chwilę. Wybrałam się tam z okazji 25tych urodzin siostry i było to moje pierwsze po urodzeniu wyjście bez pana tatusia, ale za to z dzieckiem, wózkiem, worem prezentów, własnoręcznie upieczoną tartą i koszykiem owoców. I nawet udało mi się dowieźć wszystko w całości - czyli da się!
Przystań Na Chwilę mieści się na Bulwarze Kurlandzkim, za mostem Kotlarskim w kierunku Nowej Huty - czyli w miejscu mało uczęszczanym przez turystów, częściej za to przez rowerzystów. Charakterem przypomina trochę squat - europalety i stare drewniane szpule przypominające trochę kabestany, pełniące rolę stołów i siedzisk, ale są też wygodne leżaczki, a w okolicy baru także mini hamaczki rozciągnięte między betonowymi pół-pierścieniami.
Karmiłam schowana pod drzewem między hamaczkami właśnie - na luzie, przy zachodzącym słońcu i muzyce z głośników.
Nie było też problemów z własnym jedzeniem - wcześniej jednak warto zapytać o to w barze i kupić jakieś napoje.
Przystań nie tylko dla zgłodniałych bobasów, ale spacerowiczów, rowerzystów i tych, którzy na dłużej - plażowiczów. A dla żądnych ruchu jest rozciągnięta siatka do gry w tenisa plażowego. To atrakcje dzienne, w nocy natomiast można pohulać na imprezach z setami djskimi.
Rozluźnij się, zwolnij i Przystań Na Chwilę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz