środa, 2 lipca 2014

START!

To będzie blog o niełatwej czynności jaką jest karmienie piersią. W miejscach publicznych. U rodziny, u znajomych, w parkach, w sklepach, w knajpach i restauracjach. Wszędzie tam, gdzie bywałam kiedyś nie będąc mamą i gdzie bywać chcę nadal.
Pierwsze tygodnie z dzieckiem przesiedziałam w domu, wychodząc tylko w przerwach między karmieniami (czyli najwyżej na 2h), wracając nierzadko w pośpiechu, bo w słuchawce zdenerwowany głos pana tatusia i płacz małej. To czas, kiedy nawet konieczność wyniesienia śmieci jawi się jako atrakcja. Nie dlatego, że zajmowanie się maleńkim dzieckiem jest nudne, bo nie jest. Chodzi tylko i wyłącznie o możliwość wyjścia z domu SAMEJ. Bo początki, te pierwsze dni są jak rzucenie na głęboką wodę razem z dzieckiem, tobołami, pieluchami, nowymi kosmetykami (prześledzone składy chemiczne), ciuchami dziecięcymi, śmiesznymi mebelkami, plus do tego bezradny tatuś, który bardzo chce pomóc, ale jeszcze nie wie jak, pusta lodówka i te dziwne twory, które są twoimi piersiami i które też trzeba jakoś ogarnąć. I kiedy nadchodzi ten moment, po całym tym szale szpitalnym i później domowym, kiedy przewali się rodzina i wszystkie ochy i achy i pytania o każdy szczegół porodu znikną za drzwiami, ten moment samotnego wyjścia jest jak powiew letniej bryzy, jak cukierek halls… Ale jednak dziecko już jest i zostaje, nie znika i okazuje się w dodatku bardzo fajne i nabiera się ochoty na dłuższe wyjście z dzieckiem. I tu pojawiają się schody, bo żeby wyjść z dzieckiem, które nie je niczego poza matczynym mlekiem, trzeba wliczyć w to wyjście karmionko piersią. No spoko. Jak się jednak okazuje nie ma za wiele dobrych miejsc, w których bez specjalnej ekwilibrystyki można się obnażyć i nakarmić potomka…
Zamierzam więc zrobić coś w rodzaju mapy dobrych miejsc do karmienia piersią. Na razie w Krakowie, bo tu mieszkam. Jest co prawda całkiem fajna książeczka Baby and the city Kraków, ale czytając ją miałam poczucie niedosytu i dużej ogólności tematu posiadania dzieci.
 No to czas start!

2 komentarze:

  1. Ja tam nie mam oporów i karmię prawie wszędzie, gdzie da się usiąść;P. Wiadomo - nie w kościele i nie przy kimś, kto je, ale starcza mi tetrówka albo rozpinane wdzianko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ty już jesteś zaprawiona w bojach, z drugim dzieckiem :)

      Usuń